Dzisiaj będzie o pięknym, choć nie ma co się czarować stresującym dniu. Pierwszym dniu, a właściwie pierwszych dniach w nowej pracy.
No bo właściwie czego się spodziewać, czego oczekiwać, jakie założenia przyjmować na ten okres?
Na początek przyjrzyjmy się jak twój pierwszy dzień najprawdopodobniej nie będzie wyglądał.
Rozpoczynasz pracę w Dziale Prawnym azjatyckiego Oddziału John Deere. Tak, to ci od traktorów. Na kilka dni przed twoim pierwszym dniem otrzymujesz maila od twojego nowego kolegi z pracy. Takiego twojego kumpla z pracy. Dzięki temu dowiadujesz się jak ma na imię i jak wygląda, że będziecie urzędować w tym samym pokoju (zwanym ołpenspejsem:). Dostajesz też pożywczą porcję porad na dobry początek, m.in. o której godzinie się pojawić, jak trafić i gdzie zaparkować, jak należy się przyodziać itp. itd.
Dowiadujesz się, że twój nowy kumpel będzie czekał na Ciebie w recepcji. Miło.
Tuż przy wejściu, oprócz wspomnianego kolegi, widzisz na ekranie swoje zdjęcie (całkiem korzystne) i serdeczne powitanie:
John Deere
„Witaj ________ (tu wstaw swoje imię). Cieszymy się, że jesteś!”.
Twój nowy kolega pokazuje Ci twoje lśniące i pachnące nowością biureczko, nad którym wisi powitalny baner, więc każdy podchodzi do Ciebie, by Cię poznać i pogadać przy kawie. Na tapecie komputera widnieje epicka grafika nawiązująca do twojego nowego miejsca pracy (dzielny traktor John Deere w pięknych okolicznościach przyrody) wraz z poruszającym serce hasłem:
John Deere
„Witaj w najważniejszej pracy, jaką kiedykolwiek będziesz wykonywać. Dziękujemy, że jesteś z nami”.
Potem dostajesz spersonalizowanego maila od szefa wszystkich szefów, który w materiale wideo opowiada Ci o kilku ważnych sprawach, m.in. o misji i celach firmy, ale też o tym, jaka jest w tym wszystkim twoja rola i możliwa (świetlana) przyszłość.
W drugiej części dnia czeka Cię pożywny, smaczny i objęty dofinansowaniem obiadek z paroma współpracownikami, którzy opowiadają o firmie i swoich zadaniach czy projektach. Jest przyjaźnie, jest wesoło, ale też bardzo merytorycznie. Czujesz się, że dużo znaczysz dla firmy i że może być to twój nowy dom (tzn. open space:). Słyszysz ciekawe historie, z których zupełnie przypadkowo dowiadujesz się wielu praktycznych wskazówek, które bardzo ułatwią ci pracę i codzienne biurowe życie.
Po powrocie z obiadu na biureczku czeka na ciebie miły podarek. To miniaturowy samoczyszczący pług, który zaprojektował sam Pan John Deere niemalże przed dwoma wiekami, a konkretnie w roku 1837. Z załączonej historyjki dowiadujesz się, co zainspirowało projektanta i dlaczego rolnicy pokochali ten sprzęt. Czujesz się częścią wielkiej historii i tradycji.
Zrobiło się tu mocno cukierkowo. Ta historyjka jest nieco podrasowaną wersją prawdziwego pierwszego dnia z książki „The power of moments” (by Chip Heath i Dan Heath) opisywanej m.in. tutaj przez Kamila Newczyńskiego.
Najprawdopodobniej twój pierwszy dzień nie będzie aż taki idealny. Faktem jest, że jeszcze parę lat temu powyższa historia brzmiałaby w Polsce jak kompletne Sci-Fi niczym od Herberta. Ale teraz, zwłaszcza w tych bardziej „globalnych” firmach standardem robi się dokładny plan pierwszych „adaptacyjnych” dni obejmujący szkolenia, spotkania i inne aktywności. Do tego dedykowana osoba odpowiedzialna za proces wdrożeniowy, jakiś miły upominek, spotkanie z zespołem czy nawet obiad z szefem bądź szefową.
Inna sprawa, że rzeczywistość pandemiczna sprawia, że pierwszy dzień w pracy spędza się często… w domu, np. na szkoleniach online.
Niezależenie od tego, czy twój nowy pracodawca ma takie dobre praktyki wdrożeniowo-adaptacyjne czy też dopiero będzie je miał za jakiś czas, warto się skupić na tym jak ty podejdziesz do pierwszych dni. Bo niewątpliwie możesz sobie bardzo ułatwić sprawę, zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu tych dni i zredukować do minimum ilość stresu.
Wystarczy, że weźmiesz sobie do serca poniższe założenia. Nazwijmy je Planem Idealnego Wdrożenia.
W telegraficznym skrócie sprowadza się to do 3 kroków:
Krok 1 – włączasz tryb poznawania,
Krok 2 – eliminujesz ryzyko błędów,
Krok 3 – jesteś pomocny i nie gwiazdorzysz.
Zanim przejdziemy do konkretów, najpierw najważniejsza sprawa, czyli właściwie też konkret.
Nikomu nie podpaść.
Powtarzam.
Nikomu nie podpaść.
Jak podpadniesz na początku, będzie się to później ciągnęło najprawdopodobniej do końca: twojego lub tej osoby.
Jedynie w amerykańskich filmach i to w więzieniach obowiązuje zasada, że pierwszego dnia musisz namierzyć „największego” gościa i go boleśnie przywitać, tym samym budując swoją hierarchię. W nowej pracy myślę, że nie warto tego próbować.
Nie musisz błyszczeć, nie musisz się wykazywać na siłę, nie musisz dużo gadać, możesz dużo słuchać, możesz zadawać wiele pytań, ale nie możesz nikomu podpaść.
Pierwsze dni w pracy warto wykorzystać na poznawanie.
Traktować te dni jako czas poznawania:
- ludzi,
- procesów,
- celów.
Powinieneś więc przejść w tryb poznawania. Zostawić w domu swoje dotychczasowe metody, doświadczenia, przekonania, nawyki, uprzedzenia i przekroczyć progi nowej pracy z chęcią poznawania, obserwowania i nauki nowych rzeczy.
W tym trybie jesteś przygotowany na to, żeby aktywnie słuchać co inni mają do powiedzenia.
Możesz obserwować, jak ludzie działają i jakie procesy funkcjonują. Zadawać pytania o wszystko, co wiąże się z pracą, nie tylko bezpośrednio twoją, ale co równie istotne z pracą twoich rozmówców. Warto rozmawiać przy każdej sposobności i z każdym niezależnie od jego stanowiska. Przyjmować zaproszenia na wspólną kawę czy posiłek, ale też przyjmować porady.
W tym trybie chcesz się uczyć nowych rzeczy. Nie zakładasz, że twoje przekonania są jedynie słuszne. Nie wymądrzasz się, jesteś uprzejmy dla ludzi i wykazujesz (najlepiej szczere) zainteresowanie tym, co mówią i co robią.
Reasumując ten fragment, chcesz poznać:
– jak najwięcej ludzi i dowiedzieć się czym się zajmują, czy i jak będziecie współpracować, jak możesz być dla nich użyteczny/pomocny.
– procesy (procedury), według których wykonuje się działania oraz narzędzia, które są do tego używane.
– cele twoje, ale też cele poszczególnych działów i całej firmy oraz jej wartości w oparciu o które funkcjonuje.
Żeby to wszystko się udało, dobrze jest poznać jak najwięcej ludzi, bez dyskryminowania kogokolwiek.
W bardziej świadomych organizacjach spotkania umożliwiające poznanie współpracowników będą poustawiane w twoim kalendarzu, a jak nie – musisz sam o to zadbać, aby ludzie spotkali się z tobą. Nawet jeżeli takie spotkania masz wbite do kalendarza, staraj się „poszukać” osób, których zabrakło w twoim kalendarzu i które warto poprosić o możliwość rozmowy. Choćby na Teamsie, jeśli nie da się na żywo.
Może się zdarzyć, że w pierwszych dniach będziesz zmuszony pracować, a nie tylko kawki i szkolenia. Takie życie, co zrobić:)
Jeśli chodzi o sposób twojej pracy, zwłaszcza w tych pierwszych dniach, wydaje się najistotniejsze unikanie błędów i po prostu robienie porządnej roboty.
Porządnej, ale bez zbędnego kombinowania i fajerwerków. Używaj prostych i sprawdzonych rozwiązań. Jakość pracy, którą wykonujesz, np. projektu umowy, ma być wystarczająca i raczej nie będzie dobrym pomysłem proponować skomplikowane i nowatorskie rozwiązania przy czymś, co można zrobić… po prostu normalnie. Prosto. Nie kombinuj. Korzystaj z rozwiązań (wzorów), które funkcjonują już w organizacji, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie do końca ci pasują, z jakich subiektywnych względów. Dopasuj się do procedur, metod i stylu nowej organizacji. Na zmiany i ulepszenia przyjdzie jeszcze czas.
Porządnej, ale bez kardynalnych błędów. Pamiętaj, jeżeli ktoś dostaje od ciebie projekt umowy i w tym projekcie, na pierwszej stronie jest błąd np. w nazwie firmy, albo jeszcze gorzej w nazwisku tej osoby, to już nikt nie będzie za bardzo zainteresowany tym jaka cudowna jest ta umowa na dalszych stronach. Wystrzegaj się głupich błędów.
Błędy się każdemu zdarzają przecież. Faktycznie błędy zdarzają się każdemu, ale można je usuwać, kiedy jest na to właściwy czas. Drukuj i sprawdzaj dwa razy wszystko co zamierzasz wypuścić w świat, np. w mailu. Jeśli zaczynasz zdalnie i nie masz w domciu drukarki – kup drukarkę, człowieku.
W pierwszych dniach naprawdę nie warto próbować udowadniać wszystkim wokół twojego geniuszu. Na wszystko przyjdzie czas. Pamiętaj o naczelnej zasadzie, aby nie podpaść. Ludzie z natury nie przepadają za tym, jak świeżak wychyla się za bardzo.
To co warto robić to szukać potwierdzenia u przełożonych czy kolegów, że ze swoją pracą idziesz w dobrym kierunku.
Twoja praca powinna być zgodna z zakładanymi celami i sposobem funkcjonowania organizacji. uzyskujesz wtedy możliwość na ewentualną korektę obranego kierunku. Nieco szerzej możesz o tym przeczytać w kroku drugim „Pytać o cel, do którego zmierzamy” z mojego wpisu z 2020 r.
Poza tym warto przyjmować propozycje pomocy w różnych zawodowych kwestiach, a przynajmniej nie odrzucać jej z automatu. Warto oferować współpracownikom gotowość do pomocy.
Podsumowując jeszcze raz:
1. schowaj przekonania do kieszeni i otwórz się na poznawanie i oferowaną pomoc,
2. bądź miły i wystrzegaj się gwiazdorzenia,
3. używaj prostych rozwiązań i sprawdzaj dwa razy przed wypuszczeniem efektu pracy w świat.
***
Wygląda na to, że to tyle na dzisiaj w Nowym 2022 Roku. Jeżeli masz jakieś ciekawe doświadczenia lub spostrzeżenia, daj proszę znać. No i życzę Ci dobrego początku w nowej pracy.
PS. Inspiracją do napisania tego tekstu był pewien „ein Toller Typ”, którego poznałem w pięknych czasach „Grecji Kontynentalnej”, a który zaczyna nową pracę. Powodzenia!